wtorek, 28 października 2014

Schody rozwoju finansowego

Uważam, że biznes to jest ten kierunek, jaki widzę dla siebie i większości kobiet. 


Dawno, dawno temu... czyli jakieś 6 lat temu, mąż mój przyniósł do domu pewną książkę. Kto mnie zna i był w moim domu wie, że książek u nas na kilometry. Zatem kolejna nie była dużym zaskoczeniem.

Leżała, leżała. Czytałam wtedy zawodowe książki, łudząc się, że mogę się jeszcze czegoś nauczyć o public relations. Przeplatałam te czytadła biografiami, bo te uwielbiam niezmiennie.

I przyszedł ten dzień, gdy sięgnęłam po "Biedy ojciec, bogaty ojciec" Roberta Kiyosakiego. O samej książce, jak i całej serii tego autora, napiszę szerzej i więcej za jakiś czas.

Robert Kiyosaki w Warszawie w 2014 roku. To było niesamowite doświadczenie, być tak blisko człowieka, który zmienił mój sposób myślenia. Szukaj swoich mentorów, ludzi którzy Cię rozwijają i inspirują. (fot. Dominika Nawrocka)

W tej i w każdej kolejnej książce, Robert Kiyosaki uczy bardzo konkretnych rzeczy dotyczących finansów osobistych. Jedną z tych nauk jest tzw. kwadrant przepływu pieniędzy. Ja pokażę Ci tą koncepcję na swój sposób (schody rozwoju finansowego).


Autor: Dominika Nawrocka

Zaczynasz na etacie. To bardzo ważny etap, bo uczysz się, zdobywasz wiedzę i doświadczenie. Zarabiasz coraz więcej, możesz zacząć oszczędzać kapitał, który jest podstawą do dalszych kroków. Polecam Ci "wyciskanie" z etatu maksymalnie dużo. Korzystaj ze szkoleń, wyjazdów zagranicznych i poszerzania kontaktów. Buduj rozpoznawalność własnego nazwiska w branży. Negocjuj skutecznie - wynagrodzenie to jedno, ale równie cenne są takie bonusy, jak fundusz emerytalny, samochód, MBA,... wszystko to co pozwoli Ci gromadzić pieniądze tu i w przyszłości.

Krok drugi - samozatrudnienie. Jeśli masz szansę zamienić umowę o pracę na umowę managerską w oparciu o jednoosobową działalność gospodarczą, to zrób to! Zaoszczędzisz na podatkach (jeden podatek liniowy zamiast trzech) i na ZUSie. Działalność gospodarcza to także świetna szkoła małego biznesu i niewielkiej księgowości, a to pomaga na kolejnych etapach.

Samozatrudnienie oznacza także sytuację, gdy sama sobie dajesz pracę. Samozatrudnieni są to często stomatolodzy, prawnicy, mechanicy, tłumacze, wielki rynek freelancerów. Ból jest taki, że jak się nie pracuje to się nie zarabia. I przychodzi taki moment, kiedy freelancer patrzy na tych wszystkich etatowców na ciepłych posadkach... i zaczyna tęsknić.

Moment przełomowy następuje wtedy, kiedy samozatrudniony nie zwątpi i nie zawróci, a wręcz pójdzie dalej. To moim zdaniem najtrudniejszy moment - rozpoczęcie budowy biznesu, firmy na bardzo konkretnych procesach i standardach, w oparciu o pracę ludzi, a nie swoją.

Robert Kiyosaki mówi w tym miejscu o dużym biznesie, takim ponad 500 pracowników. Dla Ciebie, jak i dla mnie to wysoko postawiona poprzeczka. Tak nagle z 1 przejść do 500. Jak to zrobić? Systematycznie, konsekwentnie, 1+1+1+1 i tak do 500 :) Ja jestem właśnie na tym etapie, budowy firmy. Będę się z Tobą dzielić swoimi doświadczeniami i przemyśleniami. To z pewnością jeden z najtrudniejszych momentów w moim życiu zawodowym, ale za to najbardziej ekscytujący i najbardziej rozwojowy.

Podjęłam się tego zadania bardzo świadomie. Na etacie, czy będąc na działalności mam ograniczone możliwości zarabiania. Mogę pracować standardowo 160 godzin miesięcznie. Nawet, jak przycisnę, to nie dam rady pracować 24/7. Stawka godzinowa też ma swoje ograniczenia. Proste mnożenie i wiem, jaka jest moja granica maksymalnego zarobku. Mało? Może nawet nie, ale zatrzymuję się na drugim stopniu i koniec. Biznes ma w sobie cudowną moc mnożenia i to mi się podoba.

Dalej - inwestycje, gdzie pieniądze pracują dla Ciebie. Ile musi być tych pieniędzy, żeby dały mi nie tylko utrzymanie bez pracy, ale też pewne luksusy? Drogie moje, biznes jest właśnie po to, abyście miały szansę zgromadzić odpowiednio dużo kapitału (gotówki), żeby móc inwestować. Coś trzeba włożyć do tej maszyny, żeby chciała dać więcej. Uczysz się biznesu, żeby wzrastał i generował dla Ciebie coraz więcej cashu. Uczysz się inwestować ten cash, żeby przynosił Ci kolejny. Nie ma tu wielkiej filozofii ani naukowej teorii. Mówię Ci to wprost. Kawa na ławę.

Czy można przeskoczyć o dwa stopnie wyżej?
Jasne. Możesz zarabiać na etacie bardzo dużo pieniędzy i zamiast konsumować wszystko, to inwestujesz je np. w nieruchomości na najem, akcje czy obligacje, i właśnie w biznes (swój i obcy). Nie jest tak, że inwestycje to od razu wieżowce, fabryki, gigantyczne biznesy. Zaczyna się też małymi krokami. Człowiek się uczy, podejmuje kolejne decyzje inwestycyjne i buduje w ten sposób swój majątek.

Pokazując ten proces, chcę Ci uświadomić, że praca na etacie nie musi być celem ostatecznym. Szczególnie, że nie daje Ci ona żadnego bezpieczeństwa. Jest tu i teraz, a zaraz może zniknąć. Czy bezpieczne jest uzależniać się od jednego źródła dochodów, właśnie od pensji? A co gdy wyrzucą Cię z pracy, albo firma splajtuje, a trwa kryzys stulecia i o nową pracę ciężko? Czy bezpiecznie jest liczyć na państwową emeryturę, kiedy z góry wiadomo, że z niej nie wyżyjesz?

Czy bezpiecznie jest nic nie robić, licząc, że jakoś to będzie, że jakoś sobie poradzisz?


1 komentarz:

  1. A propos: http://natemat.pl/119711,jacek-zakowski-polacy-mowia-o-pieniazkach-i-dlatego-zarabiaja-pieniazki-zamiast-prawdziwych-pieniedzy

    OdpowiedzUsuń

Podziel się ze mną swoją opinią. Dziękuję